Wierzyć, czy nie wierzyć w NDE (doświadczenia śmierci). cz.1

Wierzyć, czy nie wierzyć w NDE (doświadczenia śmierci). cz.1

Moja historia nie skończyła się na doświadczeniu śmierci. Moja historia to dalszy ciąg zdarzeń, dalszy ciąg następstw, które odsłaniają się przede mną. Moje życie wplata się w zdarzenia, które jeszcze nie nastąpiły. Nie czuję się z tym komfortowo. Z jednej strony chciałabym  o nich mówić głośno, z drugiej strony nie ma powodu, bo brak na nie dowodów. Większość społeczeństwa wie czym dodatkowo się zajmuję (parapsychologią). Wiedzą bo moje doświadczenia śmierci były publikowane w mediach. Nie jest tajemnicą, że ta grupa ludzi jest obdarowana szczególną umiejętnością. Ludzie ci zwykle wykorzystują owe umiejętności by nieść pomoc innym.
Aby uchronić się przed zbytnią popularnością odcięłam się od mediów i weszłam w wir systemu społecznego, myśląc o rodzinie bardziej niż kiedykolwiek. Osoby wrażliwe, pomagające innym, wiedzą jak to jest, gdy więcej uwagi kieruje się dla potrzebujących. Wiedzą, że ich osobisty wolny czas nie jest dostatnio przeznaczony dla rodziny, co nie pozostaje bez echa. Teraz mam dość czasu, by zaspokajać potrzeby rodziny i wyjść z pomocą do innych. Mam dość czasu by przeanalizować doświadczenie śmierci i dostarczyć dowody na ich prawdziwość. Zacznę od rozdziału IV, gdyż opis w nim zawarty dotyczy nas wszystkich, naszej przyszłości i wiedzy oraz wiary w te doświadczenia- wierzyć czy nie wierzyć w doświadczenia ze śmierci klinicznej, cytuję:
KOSMOS ZNANY I NIEZNANY - Rozdział IV
.......Teraz już leciałam w przestworzach wszechświata. W mgnieniu oka mijałam drobne białe punkciki – mogę je sobie tłumaczyć, że były nimi gwiazdy. Zwróciłam się do Zjawy i zapytałam: -Czy mogę zobaczyć z góry Ziemię?
Poleciałyśmy w jej kierunku. ....W chwili, gdy leciałyśmy w jej kierunku mijałam w niesamowitym tempie przestworza kosmosu. Wyglądał on trochę inaczej niż widzimy to z pozycji ziemi. Większość obrazów nie można było pochwycić – chyba z powodu prędkości. Ale gdy jakaś dziwna plama mnie zainteresowała zaraz prędkość ustawała i mogłam się jej lepiej przyjrzeć.
....Plamy te pulsowały w taki sposób jak magma we wrzącym wulkanie – widać było coś w rodzaju wrzenia, czy ruchu. Im bliżej Ziemi byłyśmy, tym coraz więcej mijałyśmy „piłek”, które mogę kojarzyć z planetami. W końcu między tymi planetami Ona jedna się wyłoniła. Nagle ujrzałam jej obraz z takiej wysokości, jakiej obserwuje ją satelita. Świeciła kolorami; czerwienią żółtym oranżem, zielenią i niebieskim. Wokół Ziemi widoczna była cytrynowa aura, czyli jasny pierścień światła w kolorze cytryny i bieli. Widok na nią był urzekający. Kolory Ziemi były prawidłowe, tak jak jest w rzeczywistości. Przyglądałam się i podziwiałam ją taką, jaka była. Miałam również wgląd w ukształtowanie lądów i wody. Jednak to, co widziałam, było czymś więcej niż zwykła obserwacja. Wszystkie satelity widzą lądy stojące, trwające w miejscu. Ja widziałam jak lądy przemieszczają się i zmieniają swe kształty. Było to coś, co bardziej przypominało zapis dziejów Ziemi. Widziałam jak Afryka parła na wschodnią część Europy. Wody Atlantyku parły na wschodnią część obu Ameryk w taki sposób, że północna część Ameryki dobijała do Skandynawii. Nie wiem czy cofałam się w przeszłość dziejów naszej planety, czy też był to wgląd w jej przyszłość i mogłam zarejestrować jak będą przesuwały się kontynenty. Jedno jest pewne widok ten wprawił mnie w szok, bo widziałam to, czego nikt z ludzi nie zobaczy.

-To niesamowite – myślę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

DUCHY NAS WIDZĄ

Nie ściągajcie duchów do swoich domów! -cz1